Przejdź do głównej zawartości

Wyrok w sprawie powodzi z maja’2010

 W dniu 12.10.2020 po przeszło dziesięciu latach zmagań sądowych zakończył się pozew zbiorowy, jaki przeciwko władzom miasta i powiatu wytoczyli powodzianie z rejonu Kędzierzyna-Koźla. Ten pierwszy w Polsce pozew zbiorowy dotyczy powodzi z maja 2010 r, gdy zapowiadana niegroźna powódź, w rzeczywistości dla mieszkańców przedmieść Koźla i okolicznych wsi miała rozmiary porównywalne w “powodzią tysiąclecia lipiec’97”.

W tym procesie powodzianie NIE domagali się odszkodowań, a jedynie ustalenia solidarnej odpowiedzialności miasta i powiatu za szkody wyrządzone w wyniku tej powodzi, której ogromne rozmiary były wynikiem błędów popełnionych przez sztaby powodziowe miasta i powiatu. Nasza sprawa przeszła przez wszystkie szczeble procesowe w Polsce - czyli Sąd Okręgowy w Opolu, Sąd Apelacyjny we Wrocławiu oraz Sąd Najwyższy w Warszawie. 

W ubiegłym 2019 roku Sąd Najwyższy uznał racje powodzian i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu. W tej sprawie kluczową rolę odegrała ekspertyza biegłych rzeczoznawców z NOT we Wrocławiu pod kierownictwem profesora Czesława Szczegielniaka. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, sąd we Wrocławiu dodatkowo dwukrotnie (rok 2020) przesłuchał prof. Cz. Szczegielniaka - szczególnie pod kątem błędów popełnionych przez sztaby powodziowe, oraz błędów popełnionych na etapie projektowo-budowlanym zarówno wałów przeciwpowodziowych jak i  obwodnicy miasta, której konstrukcja również znacznie przyczyniła się do powiększenia rozmiarów powodzi. Suma tych błędów przyczyniła się do rozmiaru szkód w czasie tej powodzi.

Biegli w swej ekspertyzie jako zasadniczą przyczynę takich błędów uznali, że operaty i zalecenia przeciwpowodziowe były nieaktualne - nie uwzględniały budowanej wówczas obwodnicy i brakujących wałów wzdłuż Odry. W czasie ogłaszania  uzasadnienia wyroku  Sąd Apelacyjny również zwrócił uwagę na ten zasadniczy fakt

Ten zakończony proces otwiera drogę do ewentualnych indywidualnych procesów o odszkodowania za poniesione straty przez poszczególnych powodzian. Czy dojdzie do takich procesów? Na dzień dzisiejszy trudno powiedzieć, gdyż to będzie zależało od decyzji indywidualnych poszkodowanych. 

Oczywiście pozwani (miasto i powiat) mogą również  złożyć kasację od tego niekorzystnego dla nich wyroku, chociaż w tej sprawie nie zaistniały żadne nowe okoliczności, a Sąd Najwyższy precyzyjnie wyjaśnił wszystkie sporne zagadnienia - podobnie jak Sąd Apelacyjny.

W swym pozwie nie mieliśmy pretensji, że na ul. Raciborskiej została założona zapora szandorowa odgradzająca przedmieście Koźla od miasta. Mieliśmy natomiast pretensje o to, że w tym samym czasie nie przekopano wału łącznikowego na potoku “Golka”, wału (od strony szandorów) łączącego szandory z obwodnicą. Takie działanie zapobiegłoby spiętrzeniu wody na naszym terenie - gdy w tym samym czasie Odra płynęła znacznie niżej (sic!).  Wał łącznikowy zaczęto rozkopywać koparką dopiero w czasie kulminacji powodzi, gdy w tym samym czasie rozerwany został naprędce usypany wał obok przyczółka budowanego mostu na Odrze i gdy woda już zalewała Koźle Zachodnie. Był to efekt tego, że sztaby kryzysowe nie miały aktualnych operatów. Zamiast spuścić wodę z zatopionego terenu do Odry,  sztab kryzysowy (na początku powodzi) skierował ciężki sprzęt do podnoszenia poziomu drogi Nr 418 (łączącej Koźle z Reńską Wsią) na ulicy Głubczyckiej. W rezultacie podnoszono poziom wody na już zatopionym terenie tym samym pogarszając i tak już poważny kataklizm powodzi. 

Jak wskazał w swej ekspertyzie zespół biegłych, był to jeden z głównych błędów sztabów zarządzających kryzysem powodzi, gdyż taki przekop należało wykonać wcześniej przed powodzią lub z chwilą zakładania zapory szandorowej, a na pewno NIE należało doraźnie podnosić poziomu drogi Nr 418 na ulicy Głubczyckiej.

Zespół biegłych również wskazał, że na wale łączącym szandory z obwodnicą - tzw. wale łącznikowym - powinien być na stałe wykonany “rodzaj śluzy” o długości ok 50 metrów, po to aby w sytuacjach kryzysowych (jak tamta w 2010 roku), była możliwość otwierania lub zamykania tej śluzy - w zależności czy poziom wody w Odrze byłby wyżej czy niżej. Wtedy nie doszłoby do różnicy poziomów wody.

Oto moja nieco szersza wypowiedź na ten temat w Radiu Opole:

https://radio.opole.pl/124,7490,grzegorz-fulawka-o


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Obraz Matki Bożej Różańcowej.

Jedną z moich prac specjalnych jest obraz Matki Bożej Różańcowej , choć ten obraz olejny stał się dosyć wyjątkowy dopiero z chwilą jego ukończenia. Obraz był malowany na zamówienie jednego z księży, urodzonego w Tarnopolu na Wołyniu (obecnie Ukraina). Oryginał obrazu przed II wojną światową zdobił kościół w Tarnopolu – kościół całkowicie zburzony już po wojnie z polecenia ówczesnych władz komunistycznych Związku Radzieckiego. Oryginał obrazu MB Różańcowej został potajemnie wywieziony do Polski i obecnie znajduje się w jednym z poznańskich kościołów. Obraz który namalowałem, nie jest dokładną kopią, gdyż w uzgodnieniu z zamawiającym obraz księdzem, w tej pracy wprowadziłem pewne zmiany. Obraz został ukończony w czasie bardzo ciężkiej choroby papieża Jana Pawła II, gdy cały świat z niepokojem śledził stan zdrowia Wielkiego Polaka.  Pracę nad obrazem rozpocząłem kilka miesięcy wcześniej i nie ukrywam, że miałem z nim dosyć poważne problemy. Jednak podczas jednej z konsultacji, zamaw

Zaginiony obraz Jana Matejki, który miałem odtworzyć.

Kilka lat temu zgłosiła się do mnie pewna pani z propozycją, a głównie z pytaniem: czy na podstawie czarno-białego zdjęcia mógłbym namalować i odtworzyć obraz, który zaginął w czasie II wojny światowej? Wyjątkowość tej propozycji była o tyle niezwykła, że chodziło o zaginiony obraz Jana Matejki pt. “Chrzest Warneńczyka”. Jak usłyszałem, ten obraz to była pamiątka rodzinna pani Marii Kuleszyńskiej (z rodu Głębockich), a ostatnim posiadaczem obrazu był jej ojciec pan Mieczysław Głębocki. Opowieść pani Marii była tyleż sensacyjna, co wręcz nieprawdopodobna, ale na dowód tego co usłyszałem pani dała mi szereg artykułów, które na temat tego tajemniczego obrazu pisał niegdyś pan redaktor Marian Siembieda. Jak się dowiedziałem pradziadek pani Marii, Jan Kanty Doliwa Głębocki zamówił ten obraz u Jana Matejki, który zgodnie z życzeniem zamawiającego wszystkim twarzom na obrazie nadał oblicza bliższych i dalszych członków rodu Głębockich. Obraz zawieziono do posiadłości Głębockich - Ł

Matka Boska Bolesna z Monasterzysk

W kościele we wsi Bogdanowice koło Głubczyc w woj. opolskim znajduje się cudowny obraz Matki Boskiej Bolesnej. W wiosce tej na południowo-zachodnim krańcu Polski corocznie we wrześniu (z udziałem Kresowian rozrzuconych po całej Polsce oraz po różnych krajach świata) od wielu lat odbywają się uroczystości poświecone kultowi Matki Boskiej Bolesnej. Z obrazem tym związana jest bardzo powikłana historia, gdyż przed II wojną światową znajdował się on w kościele parafialnym w Monasterzyskach w powiecie buczackim (woj. tarnopolskie). Pomijając już same bardzo tajemnicze i dziwne losy obrazu zanim zawisł na jednym z ołtarzy w kościele parafialnym w Bogdanowicach, to dzięki staraniom tamtejszego proboszcza Adama Szubki od 2014 roku kościół ten pw. Podwyższenia Krzyża Świętego został podniesiony do roli Sanktuarium Kultu Maryjnego. Bardzo często przyjeżdżam na organizowane tam podniosłe uroczystości, gdyż też jestem Kresowiakiem, mieszkającym obecnie w Kędzierzynie-Koźlu na Opolszc