Wyjątkowość tej propozycji była o tyle niezwykła, że chodziło o zaginiony obraz Jana Matejki pt. “Chrzest Warneńczyka”. Jak usłyszałem, ten obraz to była pamiątka rodzinna pani Marii Kuleszyńskiej (z rodu Głębockich), a ostatnim posiadaczem obrazu był jej ojciec pan Mieczysław Głębocki.
Opowieść pani Marii była tyleż sensacyjna, co wręcz nieprawdopodobna, ale na dowód tego co usłyszałem pani dała mi szereg artykułów, które na temat tego tajemniczego obrazu pisał niegdyś pan redaktor Marian Siembieda.
Jak się dowiedziałem pradziadek pani Marii, Jan Kanty Doliwa Głębocki zamówił ten obraz u Jana Matejki, który zgodnie z życzeniem zamawiającego wszystkim twarzom na obrazie nadał oblicza bliższych i dalszych członków rodu Głębockich. Obraz zawieziono do posiadłości Głębockich - Łaszek na Wołyniu. Jednak podczas transportu obraz uległ pewnym uszkodzeniom. Wtedy Jak Matejko wysłał do Łaszek swego ucznia Leona Wyczółkowskiego, który naprawił wszelkie uszkodzenia obrazu.
Zamówienie pani Marii miało dotyczyć namalowania obrazu znacznie mniejszego niż zaginiony oryginał, głównie z uwagi na wymiary mieszkania, w którym mieszkała pani Kuleszyńska. Zafascynowała mnie ta historia na tyle, że, wstępnie zgodziłem się podjąć to niesamowite wyzwanie. Ustaliliśmy, że w ciągu miesiąca podejmiemy dalsze ustalenia dotyczące namalowania tego obrazu. W tym czasie bardzo dokładnie analizowałem wszelkie dostępne mi reprodukcje obrazów Jana Matejki, oraz planowałem wyjazd do któregoś z muzeów, by dokładniej obejrzeć oryginały obrazów JM.
Analizując szczegóły oryginalnego obrazu mistrza, można nieco dokładniej zapoznać się z techniką i “ręką” tego największego ze znanych polskich malarzy. Tak robiłem np. w przypadku Wojciecha Kossaka, gdy w pewnym okresie miałem sporo zamówień na kopie jego obrazów, a samo analizowanie i studiowanie albumów, czy dostępnych reprodukcji, nie daje możliwości dokładnego poznania szczegółów techniki malarskiej oraz pewnych (nazywam to) “sztuczek i chwytów”,jakie indywidualnie stosuje chyba każdy z artystów.
Niezwykła transakcja dotycząca odtworzenia zaginionego obrazu Jana Matejki nie została jednak sfinalizowana, gdyż pani Maria bardzo poważnie zachorowała i po pewnym czasie zmarła. Wracając do samego obrazu “Chrzest Warneńczyka”- jak mnie poinformował syn pani śp. pani Marii - pan Mieczysław Zygmunt Kuleszyński - zaginiony obraz stosunkowo niedawno (sic!) wrócił do Polski, a został wysłany przez nieznanego nadawcę z Holandii.
Losy obrazu (jak mi opowiadał pan Mieczysław) były tak niesamowite, tajemnicze i nieprawdopodobne, że mogłyby posłużyć za scenariusz niejednego filmu sensacyjnego. Ten obraz od wielu lat nazywany jest najbardziej tajemniczym obrazem Jana Matejki, a zdaniem znawców tematu, w obrazie zawarta jest (sic !) przepowiednia dotycząca losów świata.
Ten temat oraz tajemnicze losy obrazu opisał niedawno w sensacyjnej książce (wspomniany wcześniej) - pan redaktor Maciej Siembieda. Książka nosi tytuł “444” i jest pewnym ukoronowaniem wieloletniego śledztwa dziennikarskiego pana redaktora.
Kilka miesięcy temu tę sensacyjną publikację można było usłyszeć w odcinkach nagranych i emitowanych przez Radio Opole.
Wyżej opisanym tematem, bardzo zainteresował się pan redaktor Andrzej Kopacki z "Nowej Gazety Lokalnej". Całość obszernego artykułu, który czyta się jak powieść sensacyjną w pigułce - można znaleźć na :
https://www.lokalna24.pl/wiadomosci/304,kozielski-slad-slynnego-obrazu-jana-matejki?fbclid=IwAR2bJjliCM6j-bGkfYuM-9xL7qruMKgA07JyWviKb2j4nCd30CWJ9b2RDNk
Komentarze
Prześlij komentarz