W kościele we
wsi Bogdanowice koło Głubczyc w woj. opolskim znajduje się cudowny obraz Matki
Boskiej Bolesnej. W wiosce tej na południowo-zachodnim krańcu Polski corocznie
we wrześniu (z udziałem Kresowian rozrzuconych po całej Polsce oraz po różnych
krajach świata) od wielu lat odbywają się uroczystości poświecone kultowi Matki
Boskiej Bolesnej.
Z obrazem tym
związana jest bardzo powikłana historia, gdyż przed II wojną światową znajdował
się on w kościele parafialnym w Monasterzyskach w powiecie buczackim (woj.
tarnopolskie).
Pomijając już same bardzo tajemnicze i dziwne losy obrazu zanim
zawisł na jednym z ołtarzy w kościele parafialnym w Bogdanowicach, to dzięki
staraniom tamtejszego proboszcza Adama Szubki od 2014 roku kościół ten pw.
Podwyższenia Krzyża Świętego został podniesiony do roli Sanktuarium Kultu
Maryjnego.
Bardzo często
przyjeżdżam na organizowane tam podniosłe uroczystości, gdyż też jestem
Kresowiakiem, mieszkającym obecnie w Kędzierzynie-Koźlu na Opolszczyźnie. Moja
mama Maria Fuławka (z domu Czuryło, urodzona niedaleko Pińska) pochodzi z
Polesia, a ojciec Marian Fuławka urodził się we wsi Szwejków, położonej
około pięciu kilometrów od Monasterzysk.
Kościół paraf. pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Bogdanowicach
Pierwotnie
obraz wyglądał nieco inaczej niż obecnie. Wiele na ten temat można znaleźć w
publikacjach monasterzyczanina Zbigniewa Żyromskiego – niestrudzonego piewcy
ziemi buczackiej oraz mego kuzyna – Cezarego Żyromskiego, którzy od zawsze
interesowali się tak samym obrazem, jak i swym miastem rodzinnym. Cezary,
urodzony w Monasterzyskach, po wielu powojennych zawirowaniach zamieszkał wraz
z rodzicami w Koźlu (obecnie Kędzierzyn-Koźle), a po studiach osiedlił się we
Wrocławiu, które to miasto jest chyba największym skupiskiem przybyłych tam po
wojnie Kresowian.
Później
ten dosyć zniszczony obraz poddany został bardzo gruntownej renowacji i po
odnowieniu obecnie wygląda tak:
Za stroną http://parafia-bogdanowice.prv.pl/formy-kultu-maryjnego-w-bogdanowicach.html bogdanowickiej parafii podaję fragment opisu zawiłych
losów tego wizerunku: […] Nadszedł pod
koniec drugiej wojny dla Polaków czas najgorszy – kazano im opuścić ojczystą
ziemię. Księża wraz z parafianami zaczęli się wówczas zastanawiać, co i w jaki
sposób należy zabrać ze sobą z wyposażenia kościoła. Przede wszystkim
postanowiono wywieźć cudowny obraz z wizerunkiem Matki Boskiej Bolesnej.
Zdawano sobie sprawę, że mogą być kłopoty z wywiezieniem przedmiotów kultu
religijnego, zwłaszcza przedstawiających wartość historyczną, toteż zapadła
decyzja, by uczynić to z pomocą wiernych. Ukrycia wśród rzeczy osobistych
„złotego obrazu” Matki Boskiej, który nazywany był tak od pozłacanej ramy,
podjął się prawdopodobnie nieżyjący już Jan Kądzielski mieszkający w
Monasterzyskach przy ul. 3 Maja.
Nieznane są szczegóły tej akcji, ponieważ nie
pozostawił on żadnego przekazu, uzyskałem tylko informację, że zostawił jakiś
obraz w Łańcucie, gdzie zatrzymał się proboszcz parafii w Monasterzyskach ks.
Antoni Joniec, który z tych okolic pochodził. Później okazało się, że chodzi
właśnie o wizerunek Matki Boskiej Bolesnej.
Na długie lata miejsce pobytu
obrazu było byłym mieszkańcom Monasterzysk, rozproszonym po całym kraju,
nieznane. Tymczasem gdy ks. Antoni Joniec stwierdził, że w Łańcucie nie ma
możliwości eksponowania przywiezionych przedmiotów kultu religijnego,
zdecydował, że gdy jego bratanek ks. Kazimierz Joniec, któremu powierzono
probostwo w Bogdanowicach koło Głubczyc na Opolszczyźnie, odbuduje miejscowy
kościół parafialny, zniszczony podczas wojny, otrzyma wówczas cudowny obraz
wraz z pozostałymi przedmiotami z kościoła w Monasterzyskach. […]”
(Więcej na
wspomnianej stronie http://parafia-bogdanowice.prv.pl/formy-kultu-maryjnego-w-bogdanowicach.html)
W 2011 roku
ksiądz proboszcz Adam Szubka z Bogdanowic zaproponował mi, abym wykonał rysunek
tuszem z wizerunkiem obrazu Matki Boskiej Bolesnej, zwanej tutaj teraz Łaskawą.
Tę niezwykłą propozycję potraktowałem jako bardzo poważne wyzwanie, gdyż
dotychczas nigdy nie wykonywałem takich portretowych rysunków techniką
tusz-piórko. Mimo że miałem dosyć bogatą dokumentację fotograficzną, to i tak
sporo czasu poświęciłem na bardzo dokładną analizę szczegółów oryginalnego obrazu.
Kilkakrotnie też z ks. proboszczem omawialiśmy kolejne etapy mojej pracy, a
uwagi księdza były mi bardzo pomocne przy kolejnych korektach rysunku i
nanoszonych poprawkach. W końcu po wielu dniach mogłem oddać ukończoną pracę, a
ksiądz nie krył swego zadowolenia z przekazanego mu rysunku.
Miałem też ze sobą kilka reprodukcji
mego rysunku Matki Boskiej z Monasterzysk, dlatego też poprosiłem księdza
proboszcza Adama Szubkę, aby mi je poświęcił, co chętnie uczynił.
Komentarze
Prześlij komentarz